top of page
Szukaj
  • ZdjÄ™cie autoraPaweÅ‚ Nykiel

Wieczna bieda - podatki

Zaktualizowano: 24 lut 2021


Od kiedy Adam Smith określił podstawowe cechy podatków, którymi były równość, pewność, dogodność, taniość, politycy wszelkiej maści robią wszystko, aby podatki nie spełniały niniejszych kryteriów. Obecny katalog zasad podatkowych jest nieco szerszy i podzielony na kilka kategorii, niemniej jednak nie wpływa to, znacząco na chęć ich stosowania przy tworzeniu nowych podatków. Wystarczy choćby wspomnieć, że artykuł 21 ustawy o podatku dochodowym "Zwolnienia przedmiotowe - Podatek dochodowy od osób fizycznych" zajmuje ponad 30 stron, a artykuły 22-23 tej samej ustawy, mówiące, co jest albo nie jest kosztem uzyskania, zajmują kolejne 30 stron. Cała ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych zajmuje ponad 250 stron, nie licząc interpretacji, orzeczeń, przypisów i innych dodatkowych informacji, stanowiącej o rzetelnej podstawie, za co ów podatek powinniśmy odprowadzić. Gdybyśmy z tego tytułu chcieli narzekać, to obiektywnie rzecz biorąc, nie powinniśmy, bo dla przykładu w USA tożsama ustawa zawiera ponad 70 000 stron.




Dyskusję o podatkach powinniśmy rozpocząć od definicji tegoż narzędzia ucisku. Według informacji umieszczonej na oficjalnej stronie rządowej jest to, publicznoprawne, nieodpłatne, przymusowe oraz bezzwrotne świadczenie pieniężne na rzecz państwa. Wydaje się, iż jest definicja nieco niekompletna i wprowadzająca w błąd, po pierwsze mamy podatki odprowadzane również na rzecz samorządów, a więc nie tylko na rzecz Państwa, a po drugie i ważniejsze mamy w Polsce tzw. podatki ukryte w postaci różnego rodzaju opłat, składek, abonamentów, znaczków i innych zawoalowanych danin, których nie sposób wymienić w krótkim artykule. Bardzo ciekawy, biorąc pod uwagę wspomnianą definicję, wydaje się fakt, iż według podanej wcześniej strony w naszym kraju obowiązuje jedynie 14 podatków. Dla uproszczenia w niniejszym artykule za podatek będziemy uważać "wszystkie daniny, które uiszczamy na rzecz administracji państwowej i samorządowej, oraz instytucji zależnych, nieprzynoszące bezpośredniego ekwiwalentu w momencie ich zapłaty"


Dla celów artykułu postanowiłem policzyć jakimi daninami obciążona jest przeciętna polska, czteroosobowa rodzina, czyli rodzice z dwójką dzieci, mieszkająca w domu jednorodzinnym usytuowanym na małej działce. Przyjęte w artykule przychody uważam za stosunkowo wysokie a przyjęte wydatki za poziom średni z minusem, tzn. w kosztach życia zostały ujęte wyłącznie produkty niezbędne do funkcjonowania, a nie zaspokajające wszystkie potrzeby człowieka, brak w nich wydatków na kulturę, rozrywkę czy wypoczynek. Okazuje się, że pracując na etacie, musimy oddać 40% wypracowanego przez nas kapitału, oczywiście zostało to sprytnie ukryte przed podatnikiem w postaci podziału na podatek dochodowy i koszty ponoszone przez pracodawcę, nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie te opłaty musi wypracować zatrudniony


Poniżej wykres przedstawia sumę dochodów dwóch osób pracujących na umowę o pracę, suma zarobków rocznych to 159 033,60 zł, jednak na ich konto trafia jedynie 95 191,56 zł, co daje obciążenia podatkowe wysokości 63 842,04 zł.



Niestety nie jest to koniec obciążeń podatkowych dla naszej rodziny, w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb, niniejsza rodzina musi zrobić zakupu, gdzie czeka na nich podatek VAT, czyli podatek od wartości dodanej, podatek akcyzowy, podatek paliwowy, podatek cukrowy, podatek cyfrowy i inne ukryte podatki składające się na cenę towarów konsumpcyjnych. Do poniższego wykresu doliczyć należy również podatki lokalne, głównie podatek od nieruchomości

Poniższy wykres został sporządzony na podstawie sumy realnych wydatków ponoszonych przez czteroosobową rodzinę, zawiera on sumę obciążeń podatkowych towarów i usług niezbędnych do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Wykres nie zawiera wydatków na kulturę, rozrywkę i wypoczynek oraz innych wydatków tzn. drugiego rzędu. Średnia, miesięczna suma prezentowanych wydatków oscylowała w okolicy 4500 zł miesięcznie



Rocznie nasza rodzina wydała na w/w dobra około 55 000 zł x 25% podatków, daje nam to niespełna 14 000 zł podatku. Sumując oba wykresy mamy sytuację, w której rodzina zarobiła 159 033,60 zł, a podatków odprowadziła na sumę niemalże 78 000 zł, co daje nam podatki rzędu 49% w stosunku do wypracowanego kapitału. Trzeba jasno zaznaczyć, że przeciętnemu pracującemu człowiekowi odbierana jest połowa jego majątku już na starcie, nie liczymy tutaj np. podatków od zysków kapitałowych, jeżeli nasza rodzina chciałby pomnażać ewentualne oszczędności, czy podatku PCC, czyli podatku od czynności cywilno-prawnych.

Nie wiem, ile osób w Polsce zdaje sobie sprawę z takiego stanu rzeczy, ale biorąc pod uwagę "Raport z badania ilościowego przeprowadzonego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców", zapewne niewiele, gdyż znajdujemy tam taki wykres


Dla osób, które chciałyby sprawdzić ile realnie płacą podatków i na jakie cele są przeznaczone ich podatki odsyłam do kalkulatora podatkowego , przy czym należy pamiętać, iż do rubryki wpisujemy tzw. kwotę brutto/brutto, czyli wypłatę brutto powiększoną o koszty poniesione przez pracodawcę. W przypadku nieznajomości tejże kwoty możemy skorzystać z kalkulatora wynagrodzeń, wybierając rodzaj umowy i kwotę naszej wypłaty netto, czyli to, co otrzymujemy na konto.

Pomijając całkowicie fakt efektywności wydawania podatków przez państwo, która według badań oscyluje na poziomie 60%, zabieranie człowiekowi pracującemu połowy zarobków w pewnym stopniu odpowiada na pytanie o naszą zamożność, tzn. dlaczego pracując więcej, posiadamy mniej. W połowie lat 70-dziesiątych w USA, aby zapewnić utrzymanie rodziny w klasie średniej, wystarczyła praca jednej osoby na pełen etat, obecnie ten sam poziom zamożności w USA uzyskuje rodzina z dwiema pracującymi osobami


Najbardziej zatrważającą sprawą jest fakt, iż realnie rzecz ujmując, człowiek pracujący jest obciążony innymi pośrednimi kosztami podatkowymi. Przykładem, który zwizualizuje te obciążenia, będzie dla nas samochód. Kupując niniejsze dobro, płacimy nie tylko, jakby się mogło wydawać, podatek VAT, ale płacimy również podatek CIT producenta części, producenta samochodu, firmy transportowej, dilera samochodów, płacimy też ukryty podatek w postaci odsetek od kredytów w/w firm, gdyż to wszystko zawarte jest w cenie samochodu. Oficjalna narracja administracji państwowej mówi nam, że podatek CIT płacą firmy, a skąd firma ma pieniądze na podatek CIT, ze sprzedaży towarów i usług konsumentom, czyli na końcu tej drogi zawsze jest przeciętny Kowalski, na którym spoczywa ostatecznie zapłata wszystkich danin na rzecz państwa.


I gdyby nam przyszło do głowy myśleć, że to są już wszystkie podatki, jakie płacimy, to nic bardziej mylnego, gdyż istnieje, jeszcze jeden głęboko ukryty, wręcz niewidzialny podatek, jakim jest inflacja. Zważywszy na fakt, że inflacja jest złożonym zjawiskiem, opiszę go w osobnym artykule, niemniej, aby uświadomić sobie, czym jest inflacja, proponuję, aby osoby pracujące przeliczyły swoją wypłatę z lat poprzednich na kilka podstawowych produktów, np. na średnią cenę m2 powierzchni mieszkalnej publikowanej przez GUS z tego samego okresu. Dla porównania możemy zestawić średnią cenę m2 do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na przestrzeni ostatnich 25 lat. Takie zestawienie jasno pokazuje, że zarabiając niemal siedmiokrotnie więcej, możemy kupić tyle samo dóbr. Powstaje zatem pytanie, czy realnie zarabiamy więcej, czy tylko nominalnie, skoro liczba dóbr, które możemy zakupić jest niemalże identyczna jak przed 25 laty



Reasumując powyższe informacje, możemy jasno stwierdzić, iż realnie przeciętna rodzina płaci około 50% podatków jawnych, które dają się wyliczyć nominalnie dla określonego dochodu. Problemem pozostaje ilość podatków ukrytych, które wpływają na ostateczną cenę towarów i usług dla tejże rodziny, nawet jeżeli przyjmiemy, iż owe ukryte koszty stanowią kolejne 20%, co wydaje się być realnym szacunkiem, to suma płaconych danin, na rzecz państwa, wynosi 70% wypracowanego przez nas dobrobytu, jest to wartość oszałamiająca, wręcz nieprawdopodobna. Ciekawym zagadnieniem wydaje się analiza tych danych poprzez Krzywą Laffera, jednak taka analiza mogłaby nastręczyć sporo problemów, gdyż szczyt krzywej Laffera znajduje się w innych punktach przy różnych rodzajów podatku.

Powstaje zatem zasadnicze pytanie, co otrzymuje podatnik od państwa, jako świadczenie równoległe, co jest ekwiwalentem takiej sumy. Czy dobra, które otrzymujemy w zamian mogłyby być nabyte bezpośrednio przez podatnika w niższych cenach. Tego zapewne nie dowiemy się nigdy, gdyż złożoność takich wyliczeń wprowadzałaby zbyt wiele niepewnych danych, teoretycznych założeń, które miałyby znaczący wpływ na wynik takiej analizy


65 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page