top of page
Szukaj
  • ZdjÄ™cie autoraPaweÅ‚ Nykiel

Pomiędzy teorią a życiem

Zaktualizowano: 4 kwi 2020

Czyli dlaczego teorie ekonomiczne zawodzą w realnym świecie


Gdybyśmy dzisiaj zapytali przeciętnego Kowalskiego o nazwiska znanych ekonomistów, zdecydowana większość wymieniła by Adama Smitha i Karla Marksa, jako twórców konkurujących ze sobą teorii ekonomicznych, czyli kapitalizmu i socjalizmu. Adam Smith jest wręcz uważany za twórcę i ojca założyciela nauki zwanej ekonomią, co oczywiście ma niewiele wspólnego z prawdą. Cytując Murray N. Rothbarda "Smith przecież nie tylko nie wniósł żadnej nowej wartości do nauki ekonomii, ale jego dokonania stanowią zdecydowany dowód głębokiego kryzysu myśli ekonomicznej w porównaniu do jego poprzedników, Cantillona, Turgot, Hutchesona, scholastyków hiszpańskich, nawet jego wcześniejszych prac, jak Lectures on Jurisprudence(niepublikowana, powstała w 1762 – 1763, 1766) czy Teorii uczuć moralnych (1759)". Jednak prawdziwym gwoździem do trumny dzieł Adama Smitha była wydana w 1954 r. książka History of Economic Analysis Josepha A. Schumpetera, która poddawała szczegółowej, krytycznej analizie dzieła szkockiego profesora. Na temat liczby publikacji poddających krytyce dzieł Karla Marksa można by napisać kolejną książkę. Szczególnie w kręgach szkoły austriackiej podejmowano problematykę wadliwości teorii marksistowskiej, jako przykład może posłużyć książka Marksizm. Krytyka napisana przez Eugen von Böhm-Bawerk, Ludwig Von Mises i Murray N. Rothbard. Przedstawione powyżej przykłady to nie jedyne teorie ekonomiczne, jakie powstały, zostały opisane i przetestowane w realnym świecie. Trzeba choćby wspomnieć o merkantylizmie, keynesizmie, leseferyzmie i wielu innych, które w różnym czasie cieszyły się, mniejszym lub większym, uznaniem wśród warstw rządzących.

Znamiennym dla wszystkich forsowanych teorii ekonomicznych wydaje się fakt, że każda teoria rodzi kolejne nadziej, które upadają wraz z kryzysem spowodowanym wprowadzonymi zasadami gospodarczymi, opartymi na tejże teorii. Do 2008 właściwie każdy kryzys gospodarczy powodował rewizję teorii, która go spowodował i wdrożenie kolejnej teorii ekonomicznej, mającej uzdrowić system gospodarczy. Przypomina to nieco system produkcji szczepionek na choroby zakaźne, po przejściu epidemii przygotowujemy szczepionkę, aplikujemy ją społeczeństwu i z dumą ogłaszamy, "na tę chorobę już więcej nie będziemy umierać". Niestety szczepionka jest sygnałem dla patogenu aby rozpocząć mutację umożliwiającą dalsze rozprzestrzenianie się wśród społeczeństwa.



W czym zatem należy upatrywać braku poprawnych wniosków, które powinniśmy wyciągnąć po kolejnym kryzysie gospodarczym, który materializuje się obecnie na naszych oczach. Gdzie popełniamy błąd, wybierając nową, pokryzysową drogę, która teoria powinna zastąpić dotychczasową, aby nie wrócić do punktu wyjścia. Przyjąć należy, iż wyciągamy błędne wnioski z zaistniałych kryzysów, a co za tym idzie stawiamy błędne założenia początkowe będące podstawą opracowania szczepionki. Chodź wydaje się to być bardzo logiczne, że wyciągamy błędne wnioski, to zdecydowanie jest niewystarczające do uzasadnienia kolejnych porażek.


Na pierwszy plan wyłaniają się trzy wnioski, dotyczące wdrażania kolejnej teorii ekonomicznej. Pierwszy to założenie, że ludzie działają racjonalnie, czyli w sposób przynoszący maksymalne korzyści jednostce podejmującej decyzję, nie powodujący jednocześnie uszczerbku w korzyściach innych członków społeczeństwa. Prościej rzecz ujmując, mówimy tu o obiektywnej uczciwości społecznej. Istotną sprawą jest fakt subiektywnej oceny "moich maksymalnych korzyści" i "braku uszczerbku u innych", gdyż naruszenie tej zasady w momencie podjęcia decyzji, powoduję załamanie systemu, tworząc efekt motyla. Nie ma tu znaczenia ewentualna przyszła decyzja sądowa, mająca na celu ustalenie prawdy obiektywnej i naprawienie ewentualnych szkód błędnej decyzji. Pomijam tutaj fakt skrajnie nieuczciwych praktyk gospodarczych, popełnianych z premedytacją, wykorzystujących luki systemu dla osiągnięcia korzyści kosztem innych uczestników gry. Drugim wnioskiem jest błędne założenie, tworzenia teorii ekonomicznej na poziomie filozoficznym i wdrażanie jej przy pomocy instytucji, które mają czerpać korzyści z tego systemu. Upraszczając, tworzenie rozwiązań na górze i wprowadzanie ich w trybie nakazowym w dół hierarchii społecznej. Można to porównać do budowy chodnika bez sprawdzenia utartych szlaków lokalnych mieszkańców. Biorąc pod uwagę legitymizację demokratycznie wybranej władzy, możemy tak robić, pytanie po co?, skoro efekt jest znany od dawna.

Trzecim wnioskiem jest założenie globalizacji bez globalizacji, czyli wybiórczego traktowania ustalonych zasad. Możemy przyjąć dwa założenia dotyczące globalnej gospodarki, każde państwo to osobna plansza gry "Monopoly" lub światowa gospodarka to jedna wspólna plansza. W pierwszym przypadku mamy sytuację, w której do naszej gry, o wspólnie zaakceptowanych zasadach, dosiada się gracz z innej planszy, dysponujący przewagą kapitałową oraz odmiennymi zasadami gry. W drugiej sytuacji mamy wielu graczy przy jednej planszy, jednak o różnej sile nabywczej swojego kapitału. Oba przypadki powodują z założenia określone nierówności, a jeżeli występują nierówności, to występuje również chęć ich usunięcia, czyli podważania ustalonych zasad gry.


Czy zatem jesteśmy skazani, na błędne teorie ekonomiczne, i życie od kryzysu do kryzysu ?. Gdyby nie chęć kontrolowania społeczeństwa przy pomocy systemu gospodarczego, moglibyśmy się pokusić o tezę, iż systemem ekonomicznym, który działa niezależnie od warunków zewnętrznych jest spółdzielczość, kooperatywizm, ekonomia współdzielenia. Niemniej jednak do tej pory spółdzielczość była postrzega przez pryzmat lokalnych rynków i nie stanowiła, poza kilkoma publikacjami, spójnej teorii ekonomicznej możliwej do zastosowania na poziomie państwowym. Rozwój technologi może zmienić perspektywę oceny przydatności lokalnych rozwiązań względem zastosowania na szerszą skalę.


Jedno wiadomo na pewno, spółdzielczość funkcjonuje niezależnie od czasu, ustroju, polityków, kryzysów. W najcięższych czasach to spółdzielczość odbudowywała gospodarkę, pomagała przetrwać wojny i dyktatury, stanowiła podstawę rozwoju lokalnych społeczności, co przekładało się na rozwój gospodarczy całego kraju. Odkąd pamiętamy rolnik sprzedawał lokalnej społeczności warzywa, u sąsiadki można było kupić jajka, a znajomy załatwił mleko i nabiał, nie zmieniły tego rozbiory, nazistowska inwazja i komunizm. Bogactwo na dole, jest podstawą zamożności na górze


Jeżeli po przeczytaniu tego artykułu uważasz go za ciekawy i wartościowy, udostępnij go dalej. Niech skorzystają Twoi bliscy i znajomi!


12 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page